czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 4: Wszyscy popełniamy błędy.

Dochodziła 8 rano, a Cristian już krzątał się po kuchni, szykując śniadanie dla swojej dziewczyny. Zwykle nie wstawał tak wcześnie, uwielbiał wylegiwać się w łóżku do 11:00, 12:00, ewentualnie 17:00. Lecz wydarzenia sprzed kilku dni nie dawały mu spokoju. Wciąż po głowie chodziła mu jego przyjaciółka Lena. Od ich ostatniego spotkania minęło zaledwie 5 dni, a tak wiele się zmieniło. Czuł coś do niej, wiedział to na pewno, nie wiedział tylko co. Nie była mu obojętna, wręcz przeciwnie. Uwielbiał spędzać z nią czas, sprawiać, aby na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Rozumiała go lepiej niż Lorena, Marc czy Sergi. Byli stworzeni do przebywania w swoim towarzystwie. Jeszcze w drodze do szpitala, gdy jechał z Loreną na badania USG, Tello zastanawiał się, jakby wyglądała ich znajomość, gdyby nie był z Loreną, ale kiedy zobaczył zdjęcie swojej córki, od razu wybił sobie tę myśl z głowy. Zrozumiał jak bardzo kocha Lorenę, dopiero wtedy, gdy zobaczył owoc ich miłości. Od tatmej pory z Sergim i Marciem widywał się tylko na treningach, natomiast z Leną w ogóle, co nie oznacza, że o niej nie myślał. Prawie całą swoją uwagę skupiał na Lorenie i rozwijającemu się w jej łonie dziecku. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak cierpi jego przyjaciółka. Dla niego było to zaledwie 5 dni spędzonych ze swoją dziewczyną, ale dla Leny była to cała wieczność spędzona w towarzystwie Bartry i Roberto. Martwiła się o niego, ale nie chciała mu zawracać głowy swoją obecnością, zwłaszcza, że z tego co mówili Sergi i Marc, był po prostu szczęśliwy.
Oparł się o blat kuchenny, pijąc poranną kawę. Przez okno obserwował budzącą się do życia Barcelonę. Kochał to miasto, a zwłaszcza wspomnienia z nim związane. Odstawił kubek, wsypał do miski kilka truskawek, ustawił kanapki na tacy i poszedł z tym do swojej sypialni, gdzie spała jego ukochana.
- Dzień dobry. - powiedziała Lorena, gdy Cristian stanął w drzwiach.
- Dzień dobry. Jak się czujesz? - zapytał siadając na skraju łóżka.
- W porządku.
- Wyspałaś się? - Hiszpanka w odpowiedzi kiwnęła głową. - Proszę to dla Ciebie.
Rzekła Barcelońska '20', podając Lorenie tacę ze śniadaniem.
- Oh dziękuję, kochany jesteś. - pocałowała go w policzek, po czym wzięła jedną kanapkę i zaczęła ją obgryzać.
- Cristian...
- Tak?
- Zapomniałeś o maśle. - zaśmiała się. Piłkarz uderzył się otwartą dłonią w czoło i również się uśmiechnął.
- Jestem debilem! Przepraszam, zaraz Ci przyniosę nowe.
- Nie śpiesz się, pójdę wziąć szybki prysznic. Przy okazji, zrobisz mi herbatę?
- Jasne, nie ma problemu.
- Dziękuje, kochany jesteś. - powiedziała, po czym pocałowała go.
- Już to mówiłaś.
- Wiem. - uśmiechnęła się przygryzając wargę i weszła do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Cristian położył się na łóżku i wbił wzrok w sufit. Tragedia. Jak mógł zapomnieć o maśle na kanapkach? Po paru minutach wstał i wziął do ręki telefon Loreny, by sprawdzić godzinę, bo jak zwykle nie mógł znaleźć swojego. Niestety zamiast godziny, jego oczom ukazała się wiadomość od nieznajomego numeru, którą "niechcący" przeczytał 5 razy i nadal nie mógł uwierzyć w jej treść.
"Czy ten twój piłkarzyk jest w pobliżu? Musimy pogadać, zadzwoń. -Eduardo"
Tello nie zastanawiając się 2 razy, zszedł na dół i wykręcił numer. Po paru sekundach ktoś oderał połączenie, Barcelońska '20' się nie odzywała.
- Halo, Lorena, kotku, nie uwierzysz. Co powiesz na podróż do Tajlandii?! Wyobrażasz to sobie? Cały miesiąc bez tego Twojego kochasia, tylko ty i ja... Musimy tylko wyciągnąć od niego kasę na wyjazd, wcisnąć jakiś tandetny kit, że wyjeżdżasz do rodziców i jesteś przez całe 4 tygodnie moja... Skarbie, jesteś tam? Halo?
Wcisnął czerwoną słuchawkę i uderzył pięścią w stół, po czym osunął się na podłogę. Próbował sobie to jakoś poukładać w głowie, ale po prostu nie potrafił. Było tylko jedno wyjaśnienie. Do kuchni weszła uśmiechnięta Lorena, ale gdy zobaczyła w jakim stanie jest Cristian - przeraziła się.
- Kochanie... Coś się stało? - wyszeptała.
- Kim jest Eduardo? - powiedział nie owijając w bawełne.
- Eduardo? To jest mój... kolega z podstawówki... A czemu pytasz? - zmieszała się Hiszpanka.
- Oh, naprawdę? Czemu nigdy mi go nie przedstawiłaś? Chętnie bym go poznał... i przy okazji dowiedział się, dlaczego chce z Tobą jechać na miesiąc do Tajlandii.
- Grzebałeś mi w moim telefonie? Cristian, jak mogłeś?!
- Jak ja mogłem? Kurwa mać, ja przynajmniej nic przed Tobą nie ukrywam! Lorena, czy ty mnie zdradzasz? - poderwał się z podłogi i patrzył jej prosto w oczy.
- Kotku, ale.. to nie tak jak myślisz... ja... ja mogę wszystko wytłumaczyć... - wyjąkała, a w oczach zaczęły jej się gromadzić łzy.
- Co chcesz mi wytłumaczyć? Że Ci nie wystarczam? Skoro tak jest, to czemu po prostu ze mną nie zerwiesz?
- Bo Cie kocham...
- Ty mnie kochasz?! Tak, zdradzając mnie i będąc ze mną dla pieniędzy, świetnie to okazujesz. W czym jeszcze mnie okłamałaś? - zapytał z ironią w głosie. Lorena wzięła glęboki oddech, starła spływające jej po policzku łzy i usiadła na fotelu.
- Jestem w piątym miesiącu ciąży, nie w czwartym. Cristian... to nie jest twoje dziecko. - rzekła wbijając wzrok w podłogę. Piłkarz zaklął pod nosem, uderzył pięścią w ścianę i wbiegł po schodach na górę. Wziął walizkę Loreny i zaczął wrzucać do niej wszystkie jej rzeczy. Po jakiś 20 minutach zrzucił ją na dół i wystawił za drzwi.
- Co ty robisz? - odparła z przerażeniem.
- Wyprowadzasz się. Nie chcę Cie już dłużej znać, nie chcę widzieć twojej twarzy. Nie po tym co mi zrobiłaś.
- Ale Cristian... - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Nie ma żadnego 'ale'! Dawałem Ci wszystko czego chciałaś, wszystko czego potrzebowałaś, byłem na każde Twoje wezwanie. A ty mnie wykorzystałaś. Kochałem Cię, kurwa kochałem! A teraz jedyne co czuje to nienawiść. Więc proszę, wyjdź stąd i nigdy nie wracaj.
*
Leżała na kanapie słuchając dołującej muzyki i patrząc się tępo w sufit. Zawsze tak robiła, gdy była smutna i jej myśli krążyły wokół jednej osoby. Nie widziała go już piąty dzień i straciła jakąkolwiek nadzieje, że jeszcze kiedyś go zobaczy. Był jej ideałem pod każdym względem, mimo że nigdy nie rozmyślała nad swoją wymarzoną drugą połówką. Niestety, on miał Lorenę, z którą najwidoczniej był szczęśliwy, a jej najwyraźniej był przeznaczony klasztor. Chyba właśnie takie miała powołanie. Całe życie zauroczona w jednej osobie, nie mająca siły, a nawet chęci ruszyć dalej, nieszczęśliwa zakonnica, zamknięta w kościele. "Hmm, ciekawie się zapowiada" - pomyślała.
- Lenaaaa! - krzyknął Roberto szarpiąc delikatnie Hiszpankę. Dziewczyna gwałtownie podniosła się z kanapy, wyciągnęła słuchawki z uszu i spojrzała ze zdziwieniem na Sergiego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, Cristian jest w fatalnym stanie, wytłumaczę Ci wszystko po drodze, tylko błagam chodź już!
Wyszli z mieszkania, zbiegli po schodach i szybkim krokiem udali się w stronę domu Tello, który znajdował się ulicę dalej. Barcelońska '24' opowiedziała jej, że gdy wraz z Bartrą odwiedzili Cristiana, zastali go siedzącego na kanapie z twarzą schowaną w dłoniach. Próbowali wyciągnąć z niego przyczynę jego smutku, ale słowem się nie odezwał.
Po paru minutach dotarli pod willę piłkarza Barcelony z numerem '20', bez pukania przeszli przez próg drzwi. Niepewnym krokiem weszli do salonu, gdzie siedzieli Marc i Cristian. Tello przez cały czas wpatrywał się w podłogę, myślami był zupełnie gdzieś indziej. Miał dość wszystkiego, chciał być sam i przemyśleć wszystko od nowa. Dopiero kiedy podniósł wzrok i ujrzał Lenę, zapomniał na chwilę o wszystkim. Była piękna jak zawsze, ubrana w lekki, szary sweterek i jasne, podarte jeansy, a włosy związała w niedbałego kuca. Marc wstał z fotela, wymienił z nią kilka słów, po czym razem z Sergim udał się na górę. Lena niepewnie podeszła do przyjaciela i usiadła koło niego na kanapie.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie.
- A jak myślisz? - odpowiedział po dłuższej chwili, przenosząc przy tym wzrok z podłogi na siedzącą obok Hiszpankę. Na jego twarzy malował się ból, a w oczach tkwiło cierpienie, którego nawet nie próbował ukryć. Załamany - w tamtej chwili to słowo najlepiej go określało. Lena bez zastanowienia przytuliła piłkarza.
- Dziękuję, że jesteś. - wyszeptał - Proszę, nie zostawiaj mnie. 
- Nigdzie się nie wybieram. - uśmiechnęła się lekko. Nastała kilkuminutowa cisza, przez cały ten czas nie odrywali się od siebie. Tello w ramionach dziewczyny powoli się uspokajał, wdychając zapach jej ulubionego mydła waniliowego i perfum o delikatnej, słodkiej woni. Jednak czuł się głupio z faktem, iż nie odzywał się do niej przez prawie tydzień. A ona mimo tego była tu z nim, teraz, kiedy jej najbardziej potrzebował.
- Lena ja... Przepraszam. Za to, że cie unikałem. Ja po prostu... - urwał. Lena uwolniła się z uścisku piłkarza, złapała go za rękę i spojrzała w jego czekoladowe tęczówki.
- Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć.
- Nieprawda. Ignorowałem Ciebie, ignorowałem Marca, Sergiego, wszystkich Was ignorowałem, bo Lorena. Spełniałem każdą jej zachciankę, odsunąłem od siebie bliskie mi osoby, a ona mnie przez cały czas okłamywała. - opowiedział Hiszpance wydarzenia z dzisiejszego poranka. Była w szoku. Co prawda nigdy nie była w żadnym związku, nigdy nie była w kimś zakochana (ewentualnie w Cristianie), ale nie rozumiała jak można zrobić takie świństwo osobie, którą się kocha, która jest dla ciebie wszystkim. Ale Lorena go nie kochała, po dzisiejszym incydencie to było oczywiste.
- Jak ja mogłem się tego nie domyśleć?! Chyba to, że znikała na cały dzień z domu, powinno dać mi do myślenia. Jestem skończonym idiotą. - prychnął piłkarz.
- Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. - westchnęła głęboko - Nie jesteś idiotą i nawet tak nie myśl. Po prostu podjąłeś złą decyzję, jak każda osoba na tym świecie. Wszyscy popełniamy błędy. Ale musimy wyciągnąć z nich jakieś wnioski i nie popełniać ich dwa razy.
Cristian zastanawiał się chwilkę nad sensem słów wypowiedzianych przez Lenę, po czym odparł:
- Od kiedy się z Ciebie zrobił taki filozof?
- Zdarza mi się. - uśmiechnęła się. Rozmawiała z Cristianem jeszcze przez parę minut, a następnie pobiegła na górę obgadać całą sytuację z Marciem i Sergim.
- Martwię się o niego. - dodała.
- Kochasz go prawda? - zapytał Bartra, kompletnie szokując tym dziewczynę. - Daj spokój, nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Przecież widzę jak na niego patrzysz. Zresztą on też nie może od ciebie oderwać wzroku.
- A czy to teraz ważne? Może tego po nim nie widać, ale jest w kompletnej rozsypce. A nawet jeśliby coś do mnie czuł, to wątpię żeby coś z tego wyszło...
- Niby czemu? Jeśli go kochasz, walcz o to uczucie, o tą miłość i nigdy się nie poddawaj. W końcu każdy zasługuje na szczęście. - powiedział Sergi i razem z Marciem zszedł na dół do Barcelońskiej '20', zostawiając Lenę samą z myślami. Tak, kochała Cristiana, ale czy warto o to walczyć?
*
Minęło parę dni odkąd Lorena na dobre zniknęła z życia młodego piłkarza FC Barcelony. A on? Czuł się wolny, ale nadal nie mógł się otrząsnąć z przeżycia, jakim jest zdrada. Na szczęście miał przy sobie Lenę, Sergiego i Marca, którzy potrafili przyjechać do niego o 3 w nocy, jeśli potrzebował rozmowy. Na dodatek postanowił sprzedać swój dom, ponieważ uznał że jest zbyt duży, żeby w nim mieszkać samemu. Wczoraj do północy pomagali mu przy przeprowadzce do nowej rezydencji, która była dwa razy mniejsza od poprzedniej, ale za to sto razy piękniejsza.
Hiszpanka obudziła się po 11, przeciągnęła się na łóżku, po czym wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się w ciemne jeansy i czarny, luźny sweter. Tak, kochała swetry. Uwielbiała je nosić nawet w gorące i upalne lato. Odkluczyła drzwi na wypadek, gdyby któryś z piłkarzy Blaugrany miał do niej wpaść z nieoczekiwaną wizytą i zabrała się do krojenia świeżych owoców do płatków śniadaniowych. Kiedy skończyła kroić banana, usłyszała jak drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do środka. Jednak osoba, którą zobaczyła bynajmniej nie wywołała uśmiechu na jej twarzy. Wręcz przeciwnie.

_______________________________________________

No i nareszcie mamy 4 rozdział! Przepraszam, że tak długo, ale niestety poprawianie ocen, sprawdziany i brak weny miały w tym spory udział. Zaczynałam ten rozdział kilka razy zanim byłam z tego co napisałam w miarę zadowolona... No nic, ocenę tego rozdziału zostawiam Wam :)
Do następnego!